Produkcja wokalu – EQ - część 3
- Wojciech Zen Janicki
- 5 dni temu
- 2 minut(y) czytania
EQ wokalu: jak oczyszczać brzmienie, a nie je psuć

Zanim odpalę pierwszy kompresor, zawsze najpierw sięgam po korekcję. Dlaczego? Bo EQ to dla mnie sposób na usunięcie zbędnych elementów. W dobrym miksie chodzi o przestrzeń – i właśnie korekcja wokalu pomaga ją zbudować.
1. EQ = porządkowanie
Często słyszę pytanie: „Które pasma podbić, żeby wokal lepiej brzmiał?”. Odpowiadam: zacznij od pytania: czego tu jest za dużo?. Korekcję traktuję jak rzeźbienie – najpierw odcinam nadmiar, dopiero potem ewentualnie coś podkreślam.
Zresztą – jeśli nagranie było dobre, czasem ruchy na EQ są minimalne.
2. Czego szukam w pierwszej kolejności?
🔪 Dolne pasmo (poniżej 100–120 Hz):
Tu często siedzą niepotrzebne elementy – pomruki, szumy, czasem buczenie. Używam filtra górnoprzepustowego (HPF), żeby oczyścić ścieżkę. Zdarza mi się iść nawet wyżej – do 150–200 Hz, jeśli głos i aranż na to pozwalają.
🎛️ Niski środek (200–350 Hz):
Często odpowiedzialny za dudnienie i „zamulanie” wokalu. Lekkie wycięcie potrafi rozjaśnić całą ścieżkę.
📦 Środek 400–600 Hz:
Tu może pojawić się „karton” – takie pudełkowate brzmienie, które zabiera wokalowi głębię. Małe cięcie = duża różnica.
🤐 1–3.5 kHz:
Tutaj bywa „nosowo” i „ostro” – zwłaszcza jeśli wokal już został lekko przekompresowany. Ale uwaga – wyżej (4–6 kHz) znajdują się częstotliwości odpowiedzialne za czytelność i wyrazistość mowy, więc nie przesadzam z cięciem.
🧨 6–8 kHz i dalej:
Tu siedzą sybilanty – wszystkie „s”, „ś”, „cz” itd. Czasem minimalne cięcie wystarczy, by przygotować ścieżkę pod de-esser. W bardziej delikatnych wokalach lubię też lekko podbić 12–14 kHz, żeby dodać oddechu i przestrzeni – to tzw. „powietrze” wokalu.
3. EQ przed kompresją – dlaczego tak?
Zawsze najpierw korekcja, potem kompresor. Czemu?
Bo jeśli zostawię np. zbędne niskie pasmo, to kompresor będzie na nie niepotrzebnie reagował, wypychając rzeczy, które chcę raczej usunąć.
EQ przed kompresją = czystszy, stabilniejszy sygnał.
Zdarza mi się potem dodać jeszcze subtelne EQ po kompresji, ale tylko w razie potrzeby.
4. Każdy wokal jest inny.
Nie używam tabelki z „magicznymi ustawieniami dla wokalu”. Wolę słuchać i reagować na to, co rzeczywiście słyszę, nie na to, co „powinno się wycinać według wykresu”.
Podsumowanie
Dobra korekcja to nie ta, którą słychać – tylko ta, która sprawia, że wszystko nagle zaczyna brzmieć jak należy.
Wokal nabiera przestrzeni, siada w miksie, nie przeszkadza innym instrumentom, ale nadal gra pierwsze skrzypce. I właśnie do tego dążę.
W kolejnym wpisie przechodzę do kompresji – jak ujarzmić dynamikę wokalu i nie zabić jego charakteru. A jeśli masz swoje ulubione pasma do korekcji wokalu albo pytania – pisz śmiało, z chęcią o tym pogadamy.